Mój Boże, jakie moje życie dziwne. Jakiż to przebieg – czy kto o tym będzie kiedy pisał. Taka biografia, bez zdarzeń, a jednocześnie pełna, intensywna, soczysta. Myślę, że ludzie ją nieprędko zrozumieją. Oczywiście ta biografia musi być podtrzymana dziełami, ale te mogą już być, jak u Liszta, drugorzędnej wartości.
Jarosław Iwaszkiewicz
W powojennej prozie Iwaszkiewicza obserwujemy niekiedy jakby regres muzycznego pojmowania świata. Sporo wyjaśnia Dziennik – zapis osaczającego poczucia dysharmonii, bezsensu i uciążliwości istnienia. Doświadczenie sérénité – “uspokojenia, ostatecznej zgody na świat”, poszukiwanych w kontemplacji przyrody, Polski, w muzyce, zwłaszcza francuskiej – nie zawsze było Iwaszkiewiczowi dane: “Dzisiaj cudowny wieczór wiosenny z księżycem i Dafnis i Chloe Ravela w radiu. Jednocześnie chwila zastanowienia nad moim głupim, rozproszonym, idiotycznym i wyczerpującym trybem życia. A z tego wszystkiego nie można się już wyplątać, szkoda mi tylko, że tych chwil, takich jak dziś na spacerze z Medorkiem, coraz mniej i mniej”. Grzegorz Piotrowski
Kiedy w bardzo wczesnej młodości czytałem Dziennik Anny Dostojewskiej, irytowało mnie utrwalanie codziennych, drobnych zdarzeń. Z nastoletnią niecierpliwością szukałem ostatecznych rozstrzygnięć “przeklętych problemów”. Dzisiaj o jedno na pewno jestem bogatszy: o pewność, że umrę, niczego nie rozstrzygnąwszy. A jechać w odwiedziny trzeba, należy też uważać, żeby mleko nie wykipiało, wiedzieć, w którym sklepie chleb jest najtańszy, znać godziny odjazdów kolejki, pomyśleć o młodości, o dawnych podróżach. Bo może tylko to, co kruche i nietrwałe, tylko to jest ostateczne? Trzeba także, żeby dotrzeć do miejsca, z którego wolno podjąć się oceny dorobku Iwaszkiewicza, trzeba znaleźć jakąś pracownię, gdzie można by wygłosić bodaj tylko pierwsze linijki monologu Fausta. Kiedy już bowiem wiadomo, że żadna nauka, żadna filozofia nie udzielą pewnych odpowiedzi na najważniejsze pytania – pozostaje zwrócić się ku życiu. Bo głupia to myśl, która chełpi się niezależnością od ciała. Dla pisarza oznacza to jak najwięcej doświadczyć, trochę zrozumieć – a owo “trochę” nie jest znakiem słabości, lenistwa czy rezygnacji, lecz dowodem rozpoznania własnych ograniczeń, oznacza zatem pokorę – oraz z miłością opisać. Formuła ta stanowi przede wszystkim próbę ratowania Iwaszkiewicza przed nim samym.
Robert Papieski
Spis treści
|
Robert Papieski, Radosław Romaniuk
|
7-8
|
|
Agnieszka Papieska, Robert Papieski
|
9
|
KLASYKA
|
Jarosław Iwaszkiewicz
|
11-100
|
|
Jarosław Iwaszkiewicz
|
101-105
|
ROZPRAWY
|
Marek Radziwon
|
107-136
|
|
Radosław Romaniuk
|
137-172
|
|
Grzegorz Piotrowski
|
173-188
|
TWÓRCZOŚĆ
|
Andrzej Coryell
|
225-226
|
ESEJE
|
Andrzej Gronczewski
|
189-194
|
|
Robert Papieski
|
195-224
|
FORUM PHILOSOPHICUM
|
Robert Marszałek
|
227-240
|
|
Aneta Adamczyk
|
241-250
|
RECENZJE I POLEMIKI
|
Janusz Dobieszewski
|
251-259
|
|
Radosław Romaniuk
|
261-267
|
|
|
269-272
|