Post-fenomenologia francuska, której Michel Henry jest niewątpliwie wybitnym i oryginalnym przedstawicielem, nie jest żadną doktryną, lecz, by sparafrazować Wittgensteina, jest działaniem i aktywnością. Myśliciele zaliczani do tego nurtu, tacy jak Sartre, Merleau-Ponty, Ricoeur, Levinas, Richir, Escoubas, Bonfand, Maldiney czy Henry, dokonują swoistej transgresji ram zarysowanych przez klasyczną Husserlowską fenomenologię. Opisują żywą cielesność, nadmiar, inność ujmowaną w kontekście intersubiektywności, ale także erotyzmu, donację, otwarcie. Jednakże post-fenomenologia okazuje się źródłem cierpień dla samych swoich twórców. Bada bowiem fenomeny wymykające się uchwyceniu – nie poddają się one zatrzymaniu, nie zastygają w trwałe formy i nie dają się do końca objąć.
Monika Murawska
Henry za fundatorskie dla nowej fenomenologii uznaje tylko niektóre z teoretycznych posunięć Kartezjusza, traktując całą resztę – a więc tę postać, jaką przybrał kartezjanizm (oddzielając czyste myślenie od zmysłów, wyobraźni i uczuć) w rozwoju nowożytnej, racjonalistycznej kultury Zachodu – jako „kartezjański przesąd” i „grzech”. Taka interpretacja – czy może wypreparowanie – Kartezjusza jest oczywiście dyskusyjne. Przy życzliwym nastawieniu może być jednak potraktowana poważnie i znajdować uwierzytelnienie w ujęciach samego Kartezjusza. Jednego z pewnością interpretacji tej nie sposób odmówić – niezwykłej wprost oryginalności, świadczącej skądinąd o swoistym geniuszu jej autora. To oryginalność tej interpretacji pozwoliła Henry’emu – wbrew wszystkim panującym dotąd schematom – potraktować np. Schopenhauera, Nietzschego czy Freuda jako „spóźnionych spadkobierców” Kartezjusza.
Jacek Migasiński
Monika Murawska
Henry za fundatorskie dla nowej fenomenologii uznaje tylko niektóre z teoretycznych posunięć Kartezjusza, traktując całą resztę – a więc tę postać, jaką przybrał kartezjanizm (oddzielając czyste myślenie od zmysłów, wyobraźni i uczuć) w rozwoju nowożytnej, racjonalistycznej kultury Zachodu – jako „kartezjański przesąd” i „grzech”. Taka interpretacja – czy może wypreparowanie – Kartezjusza jest oczywiście dyskusyjne. Przy życzliwym nastawieniu może być jednak potraktowana poważnie i znajdować uwierzytelnienie w ujęciach samego Kartezjusza. Jednego z pewnością interpretacji tej nie sposób odmówić – niezwykłej wprost oryginalności, świadczącej skądinąd o swoistym geniuszu jej autora. To oryginalność tej interpretacji pozwoliła Henry’emu – wbrew wszystkim panującym dotąd schematom – potraktować np. Schopenhauera, Nietzschego czy Freuda jako „spóźnionych spadkobierców” Kartezjusza.
Jacek Migasiński
Spis treści
Monika Murawska
|
9-18
|
KLASYKA
Michel Henry
|
19-26
|
Michel Henry
|
27-36
|
Michel Henry
|
37-66
|
Michel Henry
|
67-91
|
Michel Henry
|
93-117
|
Michel Henry
|
119-138
|
Michel Henry
|
139-155
|
Michel Henry
|
157-179
|
Michel Henry
|
181-199
|
ROZPRAWY
Jacek Migasiński
|
201-218
|
Wojciech Starzyński
|
219-227
|
Marek Pokropski
|
229-249
|
Renaud Barbaras
|
251-291
|
Monika Murawska
|
293-314
|
Dan Zahavi
|
315-333
|
Urszula Idziak-Smoczyńska
|
335-347
|
Sébastien Laoureux
|
349-360
|
James G. Hart
|
361-378
|
Jean Leclercq
|
379-396
|
Paulina Sosnowska
|
397-416
|
Noty o autorach
Zespół redakcyjny
|
417-419
|